10.08.2018

Świeżak pojechał na festiwal


Od razu zaznaczam: jestem świeżakiem. Kolejne nowe, pierwsze wspomnienie do szufladki roku 2018. Na miejsce dojechałam stopem na trasie Bydgoszcz - Kostrzyn, więc ominęłam owiany legendami przejazd pociągiem. Autostopowiczów nie widziałam zbyt wielu, a z Poznania na podwózkę na pole czekałam może pięć minut. Sprawnie funkcjonował też „Bank podróży woodstock / pol'and'rock festival 2018”, grupa na Facebooku, w której zmotoryzowani ogłaszali swoje przejazdy.


Moja towarzyszka podróży - Martyna


Spotkałam ogrom ludzi, dla których był to kilkunasty raz na festiwalu (zauważyłam, że pytanie „a Ty który raz?” jest pewnym standardem). Mówiąc kolokwialnie- szybko wkręciłam się w atmosferę miejsca. Przybijanie piątek, życzenia dobrej zabawy, uśmiechy i „darmowe” przytulasy. Barwni, kolorowi ludzie – niektórzy na wózkach inwalidzkich, na szczudłach, w kaskach stworzonych z arbuzów, grający czy tańczący, obcokrajowcy, w ciąży czy z dzieciaczkiem na ręku. Nie zabrakło też celebrytów. Wpadł kapitan Jack Sparrow, kilku Boratów, dawno niewidziany na polskiej ziemi tyranozaur, wojownicze Żółwie Ninja i wielu, wielu innych. 

fot. Maciek Barański
Większość obozów miała charakterystyczny emblemat, flagę czy cały „imagine” jak , najciekawsza dla mnie, Wioska Narnii, do której wchodziło się przez wielką, starą szafę. Miałam wrażenie, że na te kilka dni wszystko rozgrywa się ponad podziałami. Dlaczego ludzie tam jeżdżą? Dla jednych to tradycja, innych przyciąga chęć obalenia mitów związanych z tym miejscem, jeszcze kolejni lubią klimat survivalu (przykład: niektórzy celowo nie zabierają pieniędzy albo lubią spać w namiocie). 

Nazwa jednego z obozów - jak dla mnie - super fucha!

A ja? Pojechałam trochę z ciekawości, ale chyba głównie z chęci spotkania się ze znajomymi, których nie mam okazji widywać codziennie. Jeśli chodzi o aspekt muzyczny – byłam zainteresowana tak naprawdę jednym koncertem, ze względu na sentyment i to, że naprawdę dobrze się biega, skacze i tańczy do ich muzyki – Balkan Beat Box (Mini relacja z koncertu). Myślę, że nie mają w Polsce zbyt dużego rozgłosu, patrząc na to, że przed samym koncertem mogłam podejść bardzo blisko sceny. Jednak gdy zagrali pierwsze kawałki, ludzi zaczęło przybywać. Rozkręcili imprezę, mówiąc najogólniej. 

MITY, które obaliłam

→ Jest niebezpiecznie. Wiadomo, ludzie są różni. Słyszałam o kradzieżach, ale tutaj jedynie trzeba wierzyć, że na złodzieju odbije się takie zachowanie jak bumerang w przyszłości. Można tu wkleić właściwie każdą filozofię czy fundamenty niejednej religii: od powracającej karmy do „nie czyń drugiemu co tobie niemiłe”. 
Dużo zależy od nas: pokażmy młodszym pokoleniom, że można podchodzić do drugiego człowieka z szacunkiem. W niektórych sytuacjach trudno pozostać delikatnym i spokojnym niczym kwiat lotosu, jednak osobiście i personalnie nie miałam styczności z żadnym agresywnym zachowaniem. Najbardziej ryzykowną sytuacją dla mnie było chyba przyłączenie się do korowodu ludzi tańczących poloneza o 6 rano. I to tylko dlatego, że mogło okazać się, że nie mam poczucia rytmu. Szłam sama, z grupą czy z koleżanką – czułam się w porządku. Wielokrotnie widziałam jak pokojowy patrol lub inni ludzie wkraczali do akcji, gdy ktoś źle się czuł lub po prostu potrzebował wsparcia.

→ Alkoholizm, narkomania, sekciarstwo. Piwko, dużo piwka (również smakowego i bezalkoholowego). Na terenie pola nie można było znaleźć innych alkoholi, ba, w całym mieście na czas festiwalu została wycofana sprzedaż mocniejszych procentów. 

fot. Maciek Barański
Co do narkotyków – zapewne były, ale wierzę, że każdy swój rozum ma i nic wbrew sobie nie robi. Pełen luz. Sekciarstwo. O ruchu Hare Kryszny w Polsce wiem niewiele. Po czasie spędzonym nad Odrą poziom wiedzy pozostał podobny. Jak wyżej pełna dowolność – mogłeś znaleźć księdza i wyspowiadać się, mogłeś też pokontemplować z Krysznowcami. Oprócz tego, że dziewczyny w długich kolorowych sukniach, na pełnym słońcu, sprzedawały za 9 zł wegańskie jedzonko, nikt mnie nie porwał do żadnego zgromadzenia. 



Ewentualnie, po zmieszaniu trunków z dość ostrą strawą, mogło niektórych porwać w kierunku niebieskich budek. Tu chyba jedyny duży minus, ale też cecha charakterystyczna większości miejsc, gdzie przebywają w jednej chwili tysiące ludzi: toalety. Jestem pełna uznania, bo osoby odpowiedzialne za ich czystość naprawdę się starały, tak samo jak cała reszta służb. Pomogła chustka bandamka zakładana na nos. Była to dla mnie najważniejsza rzecz na festiwalu – chroniła również od kurzu. Zapominalscy mogli otrzymać fioletowo-białą opaskę w strefie operatora komórkowego - Play.  
Oczywiście, strefa gastro funkcjonowała pełną parą i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Z minusów: mogłoby być więcej punktów z napojami, wodą, co jest niezbędne przy takiej temperaturze: o godzinie 22 filar wskazywał na 28 stopni. Wiele osób chodziło z atomizerami i kropiło wszystkich, których spotkali na swej drodze. Jestem im dozgonnie wdzięczna za te gesty dobrej woli. 

Dla niedowiarków 

Zaskoczenie:
Występ modelki, Anji Rubik, na temat edukacji seksualnej (lub raczej jej braku) w Polsce. Bardzo ociepliła swój wizerunek w moim odczuciu, ale też nie bała się poruszać kontrowersyjnych tematów, dotyczących wspomnianej edukacji seksualnej w Polsce. Użyłam słowa „kontrowersja”, bo nadal dla naszych rodzimych władz ten temat taki jest, a zajęcia związane z wychowaniem do życia w rodzinie prowadzi osoba z łapanki – pani katechetka, bibliotekarz czy nauczyciel, któremu brakuje godzin. Myślę, że dobrze uświadamiać w miejscu, w którym znajduje się tak wiele osób. Obok spotkań z gwiazdami, można było porozmawiać z przedstawicielami różnych fundacji i stowarzyszeń. Tematyka bardzo zróżnicowana: od praw kobiet, poszukiwania pracy, samorozwoju do tych związanych z ekologią. Słyszałam wiele głosów na temat kwestii politycznych – wychodzę z założenia, że jeśli nie chcę być na pewne tematy wyczulona, to nie jestem. Działa również w przypadku narzekania ciotek przy świątecznym (potwierdzone). Mówiąc kolokwialnie – jakiekolwiek przesłanki polityczne spłynęły po mnie jak ten letni, przyjemny prysznic po powrocie do domu.

Co jest super?

Zorganizowanie akcji „Zaraz będzie czysto” , co polegało na odgruzowywaniu obozów i miejsc dookoła siebie w chwili odjazdu. Co ciekawe, niektórzy dopiero w momencie ładowania resztek i opakowań do worków foliowych uświadamiali sobie jak wiele odpadków są w stanie wyprodukować. Świetne jest też, oprócz wszystkich relacji, rozmów, żartów na żywo - możliwość kontynuowania tego w necie. Ludzie pisali ile im zajęła podróż, jak brudny mają samochód czy jak bardzo zapchany nos. Tworzą się lokalne mini-ekipy, chętne do wspólnego, letniego biesiadowania. Myślę, że jest to najlepsze, co eks-Woodstock mógł nam (mi) dać – świadomość zjednoczenia.


fot. Maciek Barański 

*Zdjęcia moje oraz, te podpisane, dzięki uprzejmości Macieja Barańskiego.

1 komentarz:

  1. Super post, poruszyłaś każdy aspekt, a jednocześnie zrobiłaś to w zwięzły i jasny sposób. Zapisuję Twojego bloga i będę wpadać na lekturkę postów! Na grupie widziałam, że pisałaś również o Erasmusie - zaraz odnajdę ten post, tymczasem chciałabym zaprosić Cię na mojego bloga (icerasmus.pl), gdzie opisuję doświadczenia z Erasmusa na Islandii :)

    OdpowiedzUsuń

Popular

Magnetic capitol in my eyes