Od
razu zaznaczam: jestem świeżakiem. Kolejne nowe, pierwsze
wspomnienie do szufladki roku 2018. Na miejsce dojechałam stopem na
trasie Bydgoszcz - Kostrzyn, więc ominęłam owiany legendami
przejazd pociągiem. Autostopowiczów nie widziałam zbyt wielu, a z
Poznania na podwózkę na pole czekałam może pięć minut. Sprawnie
funkcjonował też „Bank podróży woodstock / pol'and'rock
festival 2018”, grupa na Facebooku, w której zmotoryzowani
ogłaszali swoje przejazdy.
|
Moja towarzyszka podróży - Martyna |
Spotkałam
ogrom ludzi, dla których był to kilkunasty raz na festiwalu
(zauważyłam, że pytanie „a Ty który raz?” jest pewnym
standardem). Mówiąc kolokwialnie- szybko wkręciłam się w atmosferę miejsca.
Przybijanie piątek, życzenia dobrej zabawy, uśmiechy i „darmowe”
przytulasy. Barwni, kolorowi ludzie – niektórzy na wózkach
inwalidzkich, na szczudłach, w kaskach stworzonych z arbuzów,
grający czy tańczący, obcokrajowcy, w ciąży czy z dzieciaczkiem
na ręku. Nie zabrakło też celebrytów. Wpadł kapitan Jack
Sparrow, kilku Boratów, dawno niewidziany na polskiej ziemi
tyranozaur, wojownicze Żółwie Ninja i wielu, wielu innych.
|
fot. Maciek Barański |
Większość obozów miała charakterystyczny emblemat, flagę czy
cały „imagine” jak , najciekawsza dla mnie, Wioska Narnii, do
której wchodziło się przez wielką, starą szafę. Miałam
wrażenie, że na te kilka dni wszystko rozgrywa się ponad
podziałami. Dlaczego ludzie tam jeżdżą? Dla jednych to tradycja,
innych przyciąga chęć obalenia mitów związanych z tym miejscem,
jeszcze kolejni lubią klimat survivalu (przykład: niektórzy celowo nie zabierają pieniędzy albo lubią spać w namiocie).
|
Nazwa jednego z obozów - jak dla mnie - super fucha! |
A ja? Pojechałam trochę z
ciekawości, ale chyba głównie z chęci spotkania się ze
znajomymi, których nie mam okazji widywać codziennie. Jeśli chodzi
o aspekt muzyczny – byłam zainteresowana tak naprawdę jednym
koncertem, ze względu na sentyment i to, że naprawdę dobrze się
biega, skacze i tańczy do ich muzyki – Balkan Beat Box (Mini relacja z koncertu). Myślę,
że nie mają w Polsce zbyt dużego rozgłosu, patrząc na to, że
przed samym koncertem mogłam podejść bardzo blisko sceny. Jednak
gdy zagrali pierwsze kawałki, ludzi zaczęło przybywać.
Rozkręcili imprezę, mówiąc najogólniej.
MITY,
które obaliłam
→
Jest niebezpiecznie. Wiadomo, ludzie są różni. Słyszałam o
kradzieżach, ale tutaj jedynie trzeba wierzyć, że na złodzieju
odbije się takie zachowanie jak bumerang w przyszłości. Można tu
wkleić właściwie każdą filozofię czy fundamenty niejednej
religii: od powracającej karmy do „nie czyń drugiemu co tobie
niemiłe”.
Dużo zależy od nas: pokażmy młodszym pokoleniom, że
można podchodzić do drugiego człowieka z szacunkiem. W niektórych
sytuacjach trudno pozostać delikatnym i spokojnym niczym kwiat
lotosu, jednak osobiście i personalnie nie miałam styczności z
żadnym agresywnym zachowaniem. Najbardziej ryzykowną sytuacją dla
mnie było chyba przyłączenie się do korowodu ludzi tańczących
poloneza o 6 rano. I to tylko dlatego, że mogło okazać się, że
nie mam poczucia rytmu. Szłam sama, z grupą czy z koleżanką –
czułam się w porządku. Wielokrotnie widziałam jak pokojowy patrol
lub inni ludzie wkraczali do akcji, gdy ktoś źle się czuł lub po
prostu potrzebował wsparcia.
→
Alkoholizm, narkomania, sekciarstwo. Piwko, dużo piwka (również
smakowego i bezalkoholowego). Na terenie pola nie można było
znaleźć innych alkoholi, ba, w całym mieście na czas festiwalu
została wycofana sprzedaż mocniejszych procentów.
|
fot. Maciek Barański |
Co do narkotyków
– zapewne były, ale wierzę, że każdy swój rozum ma i nic wbrew
sobie nie robi. Pełen luz. Sekciarstwo. O ruchu Hare Kryszny w
Polsce wiem niewiele. Po czasie spędzonym nad Odrą poziom wiedzy
pozostał podobny. Jak wyżej pełna dowolność – mogłeś znaleźć
księdza i wyspowiadać się, mogłeś też pokontemplować z
Krysznowcami. Oprócz tego, że dziewczyny w długich kolorowych
sukniach, na pełnym słońcu, sprzedawały za 9 zł wegańskie
jedzonko, nikt mnie nie porwał do żadnego zgromadzenia.
Ewentualnie, po zmieszaniu trunków z dość ostrą strawą, mogło
niektórych porwać w kierunku niebieskich budek. Tu chyba jedyny
duży minus, ale też cecha charakterystyczna większości miejsc,
gdzie przebywają w jednej chwili tysiące ludzi: toalety. Jestem pełna uznania, bo
osoby odpowiedzialne za ich czystość naprawdę się starały, tak
samo jak cała reszta służb. Pomogła chustka bandamka zakładana na
nos. Była to dla mnie najważniejsza rzecz na festiwalu – chroniła
również od kurzu. Zapominalscy mogli otrzymać fioletowo-białą opaskę w strefie operatora komórkowego - Play.
Oczywiście,
strefa gastro funkcjonowała pełną parą i każdy mógł znaleźć
coś dla siebie. Z minusów: mogłoby być więcej punktów z
napojami, wodą, co jest niezbędne przy takiej temperaturze: o godzinie
22 filar wskazywał na 28 stopni. Wiele osób chodziło z atomizerami i kropiło wszystkich, których spotkali na swej drodze. Jestem im dozgonnie wdzięczna za te gesty dobrej woli.
|
Dla niedowiarków |
Zaskoczenie:
Występ
modelki, Anji Rubik, na temat edukacji seksualnej (lub raczej jej
braku) w Polsce. Bardzo ociepliła swój wizerunek w moim odczuciu,
ale też nie bała się poruszać kontrowersyjnych tematów,
dotyczących wspomnianej edukacji seksualnej w Polsce. Użyłam słowa
„kontrowersja”, bo nadal dla naszych rodzimych władz ten temat
taki jest, a zajęcia związane z wychowaniem do życia w rodzinie
prowadzi osoba z łapanki – pani katechetka, bibliotekarz czy
nauczyciel, któremu brakuje godzin. Myślę, że dobrze uświadamiać
w miejscu, w którym znajduje się tak wiele osób. Obok spotkań z
gwiazdami, można było porozmawiać z przedstawicielami różnych
fundacji i stowarzyszeń. Tematyka bardzo zróżnicowana: od praw
kobiet, poszukiwania pracy, samorozwoju do tych związanych z
ekologią. Słyszałam wiele głosów na temat kwestii politycznych
– wychodzę z założenia, że jeśli nie chcę być na pewne
tematy wyczulona, to nie jestem. Działa również w przypadku
narzekania ciotek przy świątecznym (potwierdzone). Mówiąc
kolokwialnie – jakiekolwiek przesłanki polityczne spłynęły po
mnie jak ten letni, przyjemny prysznic po powrocie do domu.
Co
jest super?
Zorganizowanie
akcji „Zaraz będzie czysto” , co polegało na odgruzowywaniu
obozów i miejsc dookoła siebie w chwili odjazdu. Co ciekawe,
niektórzy dopiero w momencie ładowania resztek i opakowań do
worków foliowych uświadamiali sobie jak wiele odpadków są w
stanie wyprodukować. Świetne jest też, oprócz wszystkich relacji, rozmów, żartów na
żywo - możliwość kontynuowania tego w necie. Ludzie
pisali ile im zajęła podróż, jak brudny mają samochód czy jak bardzo zapchany nos. Tworzą się lokalne mini-ekipy, chętne do wspólnego,
letniego biesiadowania. Myślę, że jest to najlepsze, co
eks-Woodstock mógł nam (mi) dać – świadomość zjednoczenia.
|
fot. Maciek Barański |
*Zdjęcia moje oraz, te podpisane, dzięki uprzejmości Macieja Barańskiego.